Od kilku już miesięcy jestem w posiadaniu tego wielofunkcyjnego odtwarzacza ze stopniem końcowym zbudowanym na czterech lampach 12AX7. Początkowo porównywałem go z tańszym, ale świetnym Ayonem CD-07 i jeszcze tańszym, ale bardzo muzykalnym Naimem CD5i-2. Później miałem okazję skonfrontować jego dźwięk z odtwarzaczem Ayre C-5XE MP.
Wcześniej odsłuchiwałem także dłuższy czas C.E.C. CD 5.

CD Due jest wielofunkcyjny, bo może służyć nie tylko jako odtwarzacz płyt CD, ale także jako DAC.
Posiada wyjścia analogowe RCA oraz XLR, oraz cyfrowe zbalansowane, koaksjalne i optyczne oraz wejścia cyfrowe zbalansowane, koaksjalne, optyczne i USB. By korzystać z tego ostatniego trzeba ściągnąć na komputer sterownik ze strony Unison Research.
Z odtwarzaczem można się komunikować także za pomocą portu Bluetooth.  Czujnik jest schowany za okienkiem umieszczonym na tylnej ściance urządzenia. Urządzenie przyjmuje strumieniowanie 44.1 i 48 kHz.
Wejścia cyfrowe elektryczne S/PDIF i AES/EBU obsługują sygnał PCM do 24 bitów/192 kHz, również DSD64 (kodowany jako DoP). Toslink (optyczny) przyjmie format do 24 bitów/96 kHz. Natomiast USB 2.0 umożliwia odtwarzanie plików w formatach PCM do 384 kHz i DSD do 5,6 MHz.

Przód urządzenia, to gruby prawie na półtora centymetra płat aluminium. Przedni panel podzielony jest na trzy części dwoma pionowymi żłobieniami. Środkowy sektor zdobi duży, czytelny wyświetlacz z literami w kolorze bladoniebieskim. Można go odczytać nawet z kilku metrów. Da się go w jednym kroku wygasić przyciskiem na pilocie. Przydałaby się opcja jego przyciemniania, choćby w jednym kroku.
Po lewej stronie wyświetlacza jest umieszczona biała dioda z delikatną niebieskawą aurą, sygnalizująca działanie urządzenia. Świeci trochę zbyt jaskrawo, gdy się słucha w nocy. Obok są klawisze STOP/EJECT i PLAY/PAUSE. Po prawej stronie wyświetlacza znajdują się dwa przyciski służące do „przewijania” utworów przód/tył w trakcie odtwarzania i do wybierania kolejnych przód/tył.


Pod wyświetlaczem znajduje się wąska szuflada na płytę a pod nią logo firmy.
Obudowa jest mocno ażurowa u góry, by odprowadzać ciepło pochodzące głównie od lamp. Otwory wentylacyjne są także na spodzie urządzenia. Z boku obudowy, blisko frontu z prawej strony, umieszczono przycisk włączania i wyłączania zasilania.  Odtwarzacz stoi na trzech solidnych nóżkach.
Komunikację z urządzeniem zapewnia masywny drewniano – metalowy pilot. Jego obsługa nie jest jednak intuicyjna a klawisze zbyt małe. Z pilota możemy włączyć trzy różne filtry cyfrowe (działają bardzo delikatnie) i zmienić fazę urządzenia.

Po opisie wyglądu i funkcji czas na dźwięk. A ten jest bardzo dobry i nieoczywisty jak by się wydawało, biorąc pod uwagę budowę i cenę urządzenia. Scena stereo jest nie dość, że bardzo szeroka, to jeszcze w aspekcie głębokości pokazuje sporo więcej niż inne ww. odtwarzacze (oprócz Ayre). Porównując z Ayonem CD 07, który miałem wcześniej, dźwięk stał się bardziej holograficzny, nabrał mikro detali, ma lepszą rozdzielczość, ale także większą zwiewność, eteryczność. Nie traci przy tym konkretnego brzmienia. Jest do pewnego stopnia miękko i jedwabiście, co zdają się obiecywać lampy, są też piękne, naturalne barwy, ale jest też w tym dźwięku odpowiednia twardość, jędrność, zdecydowanie. Odtwarzacz gra dynamicznie, szybko, energetycznie. Tu pokazuje niewielką przewagę nad Ayre. Ten drugi zaś epatuje swoistą aurą nagrań, czymś trudnym do określenia, co czyni dźwięk wręcz euforycznie przyjemnym, jakby był posypany jakimś anielskim pyłem. Emanuje bardzo przyjemną poświatą. Trudno nawet wyjaśnić na czym to polega. Gra chyba bardziej romantycznie.
Prezentacja muzyki ma niezwykłą poświatę, oddech, mikro pulsację. Można to chyba porównać do dźwięku jaki generują lampy 300B, choć nie do końca.
Tak więc okazuje się, że tranzystorowy Ayre gra bardziej „lampowo” niż lampowy Unison Research.
Oczywiście CD Due jest też jak najbardziej zwiewny i euforycznie grający, lecz wyraża to trochę inaczej. Ale także jest mistrzem konkretu. Kiedy trzeba potrafi przyłożyć pięścią Mike Tysona. Ma świetną dynamikę.
Wysokie tony podobnie w obydwu odtwarzaczach są subtelne a zarazem dźwięczne i znakomicie rozdzielcze. Najwyższe tony, to nie są cyknięcia czy syknięcia znane z tańszych odtwarzaczy, ale wieloskładnikowe, wielowarstwowe wydarzenia, które opisują dźwięk nie tylko w skali jego wysokości, ale także złożoności barwy, mikrowybrzmień, towarzyszących im harmonicznych. Unison Research pokazuje dużą plastyczność, holograficzne wręcz zawieszenie w przestrzeni niektórych dźwięków a nie tylko punktowe odnotowanie takiego dźwięku na scenie.
Wysokie tony są bardzo wyraziste a jednocześnie delikatne w swojej naturze, koronkowe w fakturze. Nie wybijają się swoją nachalnością, choć cieszą uszy rozdzielczością i krystaliczną dźwięcznością. Takiego dopracowania dźwięku nie miały tańsze odtwarzacze, czy C.E.C. Oczywiście tam, gdzie potrzeba i jest to zapisane na płycie potrafi on zakłuć w uszy, czy metalicznie zadźwięczeć. Ale na pewno nie z manierą ujednolicenia czy jednostajności. Tu wszystko jest naturalne i organicznie przyswajalne a tylko mój rozbiór tych składowych dźwięku daje wrażenie, że pokazują się one jakoś efekciarsko. Nic z tych rzeczy. Wszystkie pasma są doskonale ze sobą zszyte a dźwięk płynie wartko i bez zawirowań.
Średnica jest odpowiednio soczysta, jędrna, rozświetlona, nasycona mikro detalami a jednocześnie nie przeładowana, czy zbytnio ocieplona albo zagęszczona. Mam wrażenie naturalności tego pasma, jego przestronności, swobodnych wybrzmień. W tym dźwięku nie ma sklejonych ze sobą planów, zbytniej lepkości dźwięku. Lampy dodają potrzebnej barwy i nasycenia tego zakresu.
Scenę „widzimy” trójwymiarowo, holograficznie wręcz. Co potrafi także Ayre, choć trochę inaczej rozkłada akcenty. Stawiając na mocniejsze barwy, ba nawet na większą konkretność tego zakresu, co nie powoduje jednak jego przeładowania ani ociężałości. Coś, co się chyba powinno wykluczać. Głosy wokalistów w CD Due ładnie materializują się na scenie i pozwalają cieszyć się emocjami zawartymi w utworach. Dokładnie słyszymy artykulację każdej zgłoski a nie ma przykrych efektów typu przerysowane sybilanty, czy nosowość brzmienia.
Niskie tony Unison Research są mocne, krzepkie, dynamiczne, barwne. Wszystko wybrzmiewa punktualnie i szybko. Nie tracąc przy tym potrzebnego ciężaru i soczystości. Są bardzo dobrze kontrolowane i odrobinę utwardzone.
Całość gra niezwykle spójnie, płynnie, pokazuje potrzebną muzykalność, przyjemność wynikającą ze słuchania muzyki. Wszystkie aspekty wymiarów sceny, wraz z jej wysokością są na mistrzowskim poziomie. Dźwięk jest subtelny, ale jednocześnie al dente. Ma odpowiednią twardość, konkretność tam, gdzie trzeba i kiedy trzeba.
Dynamika dźwięku w skali mikro i makro jest bardzo dobra. W mocnych utworach rockowych odtwarzacz radzi sobie bardzo dobrze. Jest szybki atak i szybkie wygaszanie dźwięku. Mamy wrażenie jego natychmiastowości. Niemal równie dobrze radził sobie z tym Ayon CD 07. Niemal. Natomiast Ayre podchodzi do takiej muzyki jakby z większym spokojem, dystansem, dostojnością. Co nie znaczy, że sobie nie radzi. Wręcz przeciwnie.
Ogólnie dźwięk Unison Research Unico CD Due jest bardzo dobry a brzmienie uniwersalne. Nie jest to granie ocieplone ani zaokrąglone. Nie wykazuje także niepotrzebnej ostrości czy efekciarstwa w poszczególnych zakresach. Średnica nie jest przeciążona informacjami, ale też nie odchudzona czy wysuszona. Można chyba stwierdzić, że dość neutralna. Gęstszy przekaz, nie tylko w średnicy jest udziałem Ayre C-5XE MP. Jednocześnie nie odczuwa się, że dźwięk jest przeciążony czy przesycony, lepki. Z kolei Ayon CD 07 jest bardziej ocieplony, nagrzany, specyficznie radosny, jędrny. Natomiast Naim CD5i-2 bardziej gęsty, nawet „miodny”. Ale przy tym płynny, muzykalny, bardzo wciągający. To jedno z tych urządzeń, którym zapomina się wady a zaczyna słuchać muzyki.
Natomiast  C.E.C. CD 5 nie zbliżył się dźwiękowo do dwóch najdroższych odtwarzaczy tego porównania. Moim zdaniem był nawet gorszy od Ayona CD 07 z lampami wymienionymi na 7044 i założonym złoconym bezpiecznikiem Hi-Fuse. „Zerosiódemka” pokazała dźwięk bardziej plastyczny, barwny, pełen emocji i radości.

Może jedynie średnicę C.E.C. miał nieco bardziej rozdzielczą, przejrzystą. A może po prostu tylko trochę szczuplejszą, mniej nasyconą?

Recenzent jednego z pism o tematyce audio, testując CD Due napisał, że trudno mu zaproponować konkurencyjny odtwarzacz w tej cenie. Ja mogę zaproponować moim zdaniem równie dobry, tylko nieco inaczej podchodzący do dźwięku Ayre C-5XE MP. Wybór będzie zależał od gustu i posiadanej reszty toru audio.

Dodam jeszcze, że odtwarzacz czyta tylko dobrze nagrane CDRy. Ja stosuję prędkość nagrywania 4x. I wówczas jest dobrze. Mam też sporo starszych CDRów a te były wypalane nieraz z większą szybkością. Z tymi jest często problem i odtwarzacz nie chce ich czytać.
Jeśli mogę jeszcze ponarzekać, to po odtwarzaczu firmy Unison Research spodziewałem się bardziej wyrafinowanej wzorniczo obudowy, ale przede wszystkim jakiegoś drewnianego elementu, co zawsze było takim firmowym akcentem tej marki. Niestety tylko pilot jest z tego materiału. Choć szczerze, to wolałbym i tu zrezygnować z drewna, na rzecz dobrej jakości plastiku. 

Jeśli chodzi o dźwięk, to nie mam większych zastrzeżeń. Wiadomo, można by zmienić trochę nasycenie tego, czy tamtego podzakresu. Myślę jednak, że mogłoby to zburzyć ogólną jakość prezentacji tego odtwarzacza. Tu raczej trzeba myśleć w jakim towarzystwie to urządzenie zagra najlepiej, by reszta toru podkreślała zalety a zamaskowała drobne niedociągnięcia. Choć podkreślam, że to tylko kwestia gustu, bo odtwarzacz jest obiektywnie bardzo dobry.
W moim zestawie świetnie zagrał z przewodem zasilającym Oyaide GPX-Re v2, który polecam.
Ktoś może odczuć tu niedosyt, że nie opisałem jak urządzenie gra jako DAC. Robiłem próby, puszczając muzykę z plików, które mam na komputerze, czy też z Tidala. Nie interesuje mnie takie odtwarzanie, ale muszę przyznać, że dźwięk był naprawdę na wysokim poziomie. Dało się tego bez większych obiekcji słuchać.
W odtwarzaczu jest także opcja odtwarzania z pominięciem wyjściowego stopnia lampowego. Włącza się go przyciskiem Opt na pilocie. Niestety dźwięk jest słyszalnie gorszy. Scena węższa, płytsza, barwy szarzeją, dźwięk staje się mniej dopracowany. Można tak słuchać, ale po co?

Zestaw audio:

Odtwarzacze: Ayon CD 07 (pierwsza modyfikacja fabryczna, lampy wyjściowe zmienione na GE 7044, bezpieczniki, 6 sztuk, zmienione na złocone AHP i Hi-Fuse) i Unison Research Unico CD Due (bezpiecznik wewnętrzny Synergistic Research SR-20, w zasilaniu złocony Hi-Fuse) oraz Naim CD5i-2.
Wzmacniacze: Leben CS-300XS ( w większości odsłuchów były zamontowane lampy 5751 Sylvania, wojskowe i EL-84 Philips Miniwatt, wzmacniacz z modyfikacją Nautilus plus bezpiecznik AHP „2”), Roksan Caspian m1 (rewitalizowany), Naim 3R.
Kolumny: Sonus faber Electa Amator 1 na standach Sonus faber Ironwood i RLS Callisto IV na standach Norstone Stylum (przyklejone do podstaw substancją Blu Tack).

Interkonekty: Sablon Audio Panatela, Belden 8402 z wtykami KLEI Classic Harmony Plug.
Przewody głośnikowe: Western Electric 16GA, wcześniej Auditorium 23.
Zasilające: Oyaide Tunami GPX-Re v2 (do CD), oraz (zamiennie) Oyaide Tunami GPXe i Solid Core Audio No.2 PRO (do wzmacniacza). Filtr zasilający Shunyata Research Hydra Model 2 z przewodem Shunyata Research Venom.
Pokój odsłuchowy 17 m ², przeznaczony tylko do słuchania muzyki, dobrze zaaranżowany akustycznie (absorbery, dyfuzory, dywany, obrazy na ścianach, otwarte półki z płytami, książkami, brak większych płaskich, twardych powierzchni).

Porównanie z odtwarzaczem Ayre C-5XE MP odbyło się dzięki uprzejmości kolegi Marka w Jego pokoju odsłuchowym o powierzchni 19 m² z udziałem zestawu: kolumny RLS Nereida IISE na standach Rogoz Audio, przedwzmacniacz Conrad Johnson Premier 14, końcówka mocy McIntosh MC 275 z przewodem zasilającym PS Audio Premier sc. IC między 275 a CJ Premier 14 – Equilibrium PURE IC Supreme. IC między CD a CJ Premie 14 – Albedo Pure Silver. Zasilający do CD – Furukawa.
Listwa zasilająca Tomanek 8 gniazd (na zamówienie z 2 gniazdami z DC-Blockerem i 2 niefiltrowanymi).

Muzyka użyta do odsłuchu:

Cassandra Wilson – „Belly Of The Sun”
Karen Souza – “Language Of Love” (Japan Edition)
Melody Gardot – “Currency Of Man” (Limited Edition)
Pat Metheny Group – „Offramp”
Oregon – „Beyond Words”
Antonin Dvořák – „Cello Concerto/Symphony No.8”. Pierre Fournier (cello)/Berliner Philharmoniker/George Szell/Rafael Kubelik.
Vivaldi – “Les Quatre Saisons” – Fabio Biondi/Europa Galante
Goran Bregović „Arizona Dream” Original Motion Picture Soundtrack
Maria Peszek – „maniasiku”
Abraxas – „99”
The Mars Volta – “De Loused In The Comatorium”
Kombi – „Kombi”

Jarosław Turalski

Visits: 374