Przypadek, intuicja, chęć – może ostatnia – zakosztowania czegoś nowego, innego. Nie wiem do końca, jednak postanowiłem wziąć – początkowo tylko na tzw. odsłuchy, na kilka dni – z salonu Audio Forte wzmacniacz manufaktury elinsAudio o nazwie Concerto.

O firmie wiedziałem mało. Gdzieś na peryferiach pamięci tliły się strzępki informacji o tym, że przed około 10 laty miałem okazję zetknąć się z nazwą tej firmy na wystawie Audio Show.

Jak się później okazało firma dwukrotnie wystawiała swoje produkty na wystawie, w 2010 i 2011 roku.

Firma elinsAudio powstała a właściwie jej zręby, w 2001 roku. Przeczytać o tym można w informacji przekazanej miesięcznikowi High Fidelity.pl w październiku 2015 przez panią Agnieszkę Chwastek.

Powiem, że miałem świadomość, że podejmuję duże ryzyko biorąc do domu wzmacniacz Concerto. Dlaczego? Dlatego, bo a nóż widelec spodoba mi się ten wzmacniacz i … no właśnie. Pierwsze co mnie nieco zdystansowało do Concerto była jego cena, wówczas około 20 tyś. złotych. Niemało jak na zasoby finansowe emeryta z bardzo średniej półki finansowej (delikatnie mówiąc średniej). Miałem w zanadrzu pewien ruch, który mógł mi ułatwić ewentualne wejście w posiadanie wzmacniacza a jednocześnie liczyłem na łagodne potraktowanie ze strony zaprzyjaźnionego salonu Audio Forte.

Uprzedzę, nie będę się silił na jakieś wyszukane, „specjalistyczne” (cudzysłów użyty celowo) informacje i wrażenia z tego co usłyszałem. Od wielu lat, czytam recenzje sprzętu audio i wideo, kabli (jak inni piszą przewodów) i powiem, że od dłuższego czasu traktuję je z przymrużeniem oka, również powala mnie na łopatki „wyszukany”, nazwałbym niemalże ekwilibrystyczny sposób przedstawienia przez recenzentów swoich wrażeń z kontaktów ze sprzętem czy komponentami audio/wideo. Cóż język polski jest bogatym i pięknym językiem. Za jego pomocą można opisać wiele zjawisk niematerialnych, emocji, zjawisk wręcz duchowych.

Owszem zdarzają się recenzje, które w mojej ocenie są wartościowe i cenne, szczególnie te pisane przez znawców zagadnienia i tzw. niezależnych zawodowców.

Potrzebowałem niewiele czasu, aby podjąć decyzję o dalszych losach egzemplarza Concerto, który u mnie zagościł. Poddałem wzmacniacz krótkotrwałym acz uciążliwym torturom, łącząc go z czym się tylko dało i za pomocą tego co miałem pod ręką. Concerto zasilił wszystkie kolumny jakie miałem pod ręką, począwszy od RLS Nereida II SE, poprzez Living Voice Audiotorium R3, skończywszy na Harbeth HL5 Super Plus. Do wzmacniacza podłączałem na zmianę odtwarzacze Ayre C-5xeMP i Lector CDP 603. Słuchałem różnej muzyki, rocka, pop, jazzu, muzyki poważnej.

Właściwie w tym miejscu mógłbym zakończyć moje wywody.

Po pierwsze wzmacniacz został, zatem mnie on odpowiada pod względem muzycznym.

Po drugie dosyć obszernie jest opisany on we wspomnianym numerze Hihg Fidelity.pl z października 2015 r.

Pokuszę się jednak o kilka słów na temat elinsAudio Concerto.

Przypomnę, że Concerto jest wzmacniaczem w klasie D, o mocy 250 wat na kanał i jak twierdzi konstruktor p. Janusz Sendek jest wzmacniaczem uniwersalnym, który powinien się sprawdzić z większością głośników dynamicznych, jak i z mniejszymi Magnepanami.

Jeśli chodzi o walory dźwiękowe jakie prezentuje Concerto podzielam zdanie zwarte przez p. Wojciecha Pacułę w tym artykule. Nic dodać nic ująć. Faktem jest, potwierdzam to, że Concerto gra dźwiękiem gęstym, energetycznym Faktem jest to, że tony niskie są nieco bardziej wyeksponowane niż pozostała część częstotliwości. To istotna cecha tego wzmacniacza – tony niskie są nasycone i powiedziałbym niepowtarzalne. Mało jest wzmacniaczy, które potrafią w taki sposób oddać ten zakres dźwięku.

Mógłbym pokusić się o stwierdzenie, że wzmacniacz gra takim trochę analogowym dźwiękiem, przypominam jest to sprzęt grający w klasie D.

Concerto dysponuje dosyć dużą mocą. Radził sobie bez problemu ze wspomnianymi wyżej kolumnami (choć LV nie sprawiają problemu nawet lampce 3 watowej ze względu na dużą sprawność). Najbardziej wzmacniaczowi przypadły do gustu, zresztą mnie też, RLS Nereida IISE. To jest to co misie lubią najbardziej. 🙂

Powtórzę tu za zdaniem zawartym w we wspomnianej recenzji, scena dźwiękowa jest bardzo duża, gęsta. Średnie tony są dosyć obwite i barwne. Tony wysokie nieco zaokrąglone, o ile w ogóle można użyć takiego sformułowania, choć podane w sposób oczywisty – mocny. W sytuacjach, gdy są one obecne podane są w sposób konkretny a jednocześnie kontrolowany.

Gdybym miał to opisać językiem laika. Dźwięku jest pełno aż po brzegi. Wszystko kipi, a czasem wylewa się z tego muzycznego talerza. Concerto oszczędza kiepsko zrealizowany materiał, szczególnie ten z lat 50-80 ub. Stulecia. Ba, śmiem twierdzić, że daje im szansę na nowe życie i dodaje więcej walorów.

Aktualnie Concerto gra u mnie w następującym zestawieniu:
Kolumny Rls Nereida II SE,
Odtwarzacz Ayre C-5xeMP,
Interkonekt RCA Neo-tech,
Kable głośnikowe MIT Matrix 12.

Dlaczego takie komponenty systemu? Tak mi się najbardziej podoba i odpowiada.

Muzyka jakiej słuchałem podczas pierwszego kontaktu ze wzmacniaczem:
Jennifer Warnes – The somgs of Leonard Cohen – Famous Blue Raincoat,
Diana Krall – The Look Of Love (wersja DVD Audio),
Andreas Vollenweider – Caverna Magica,
Max Richter – The Blue Notebooks,
Jethro Tull Benefit,
Led Zeppelin – IV,
Pink Floyd – Delicate Sound of Thunder,

To tylko część pakietu muzycznego jaki w pierwszych dniach był przeze mnie słuchany.

Dla tych, którzy nie zetknęli się jeszcze z produktami elinsAudio napiszę, że Concerto wygląda zacnie, rzekłbym dostojnie. Ciężka stalowa, pancerna obudowa (gruba stalowa płyta czołowa) oraz zaaplikowany duży zasilacz powodują, że wzmacniacz waży 17 kg. Co ciekawe obudowa, mimo konstrukcji wykonanej z grubych blach jest gięta a nie skręcana. Jak wynika z informacji zawartych w recenzji p. W. Pacuły obudowę dla elinsAudio produkują dwie firmy. Front wzmacniacza produkowany jest w Italii a pozostała część obudowy w Katowicach. Wzmacniacz posiada duże złocone nóżki oraz również złocone (nieduże) gałki wzmocnienia i wyboru wejścia.

Z tyłu znajdują się szeroko rozstawione 4 pary gniazd RCA oraz dwie pary złoconych gniazd głośnikowych.

Wzmacniacz nie jest standardowo wyposażony w pilota zdalnego sterowania. Można zamówić opcję z możliwością zdalnego sterowania. Jednak ja zaniechałem.

Dane techniczne wg informacji ze strony producenta:

  • Moc znamionowa: 2 x 250 W/4 Ω (THD = 0,1%)
  • Pasmo przenoszenia: 20 Hz – 20 kHz (+/- 0,25 dB)
  • Zniekształcenia THD+N: 0,008% (1 W)
  • Dynamika: 112 dB
  • Tłumienie wyjścia: ≥ 400
  • Maksymalny prąd wyjściowy: 30 A
  • Wymiary: 450 x 115 x 360 mm (S x W x G, wraz z gałkami)
  • Waga: 17 kg

Visits: 79