Na temat trzeszczących płyt gramofonowych, bo nie tylko winyle należą do tychże, napisano już dużo. Na ten temat wypowiadali się specjaliści na łamach pism specjalistycznych, użytkownicy forów, wszelkich grup na platformach dyskusyjnych.

Z jakiego powodu temat ten stał się tak ważny dopiero w latach 90 ub. wieku, kiedy to winyl zaczął święcić swój powrót na salony audiofilskie? Czy powodem jest próba ukazania wyższości nagrań w technologii cyfrowej nad technologią analogową?

Przed erą płyt CD-ROM nikt nie trudził się, aby zajmować się takim tematem.

Wielu pisze, że generalnie wadą winyla jest to, że w czasie odtwarzania słychać trzaski, pykania, szumy. Tak zwani spece twierdzą, że przed erą cyfrową gramofony wyposażone były w mniej precyzyjne wkładki a nacisk na płytę był zazwyczaj większy co powodowało, że trzaski były mniej zauważalne, choćby z powodu kiepskiego tłoczenia, kiepskiej masy użytej do produkcji płyt. Obecne wkładki i ramiona technologicznie przewyższają te z lat 50 czy choćby 80. Powoduje to ujawnianie wszelkich wad w tłoczeniu czy zapisie materiału muzycznego na winylu. Pomijam fakt, że płyty „zaorane” przez kiepskie, zniszczone igły, szczególnie te we wspomnianych latach 50-80 nie miały szans obronić się przed takim gwałtem.

Osobiście mam płyty wydane we wspomnianych latach i są to płyty, które po umyciu dobrym płynem przy użyciu dobrej myjki do płyt, grają niemal idealnie. Zapewne tzw. „znawcy” stwierdzą, że melomani, którzy nie usłyszą trzasków z dobrze wytłoczonej i umytej płyty są głusi. Ja myślę, że mało mieli do czynienia z gramofonem i winylem w swoim życiu a może nawet wogóle.
Pamiętam jak bodajże w 2009 czy 2010 roku na jednym z największych forów audio pewien użytkownik, do dziś piszący na tym forum, twierdził z całą stanowczością, że winyl to najgorszy z nośników muzyki i że nie ma płyty winylowej, która by nie trzeszczała. Człowiek ten jak się okazało nie miał nigdy gramofonu. Do dziś na tym i innych dużych forach audio, które zmonopolizowały rynek witryn dyskusyjnych można spotkać wypowiedzi na temat technologii analogowej w tym płyty gramofonowej ludzi, którzy nie tylko nie mieli okazji posiadać gramofonu, magnetofonu, ba nawet obok niego nie stali a wydaje się im, że są w tej materii kompetentni, aby wyrażać swoje zdanie i często krytykować.

Generalnie płyty trzeszczą, gdy są brudne, nie umyte, ba nawet te nowe, gdy nagromadzone są na niej ładunki elektrostatyczne. Wpływ na nagromadzenie się ładunków elektrostatycznych, o czym wiedzą wszyscy winylowcy są niewłaściwe elektryzujące się koperty, czyli tzw. koszulki, w które wkładamy bezpośrednio płytę gramofonową.

Zapytacie, dlaczego płyty trzeba myć. Choćby w tym celu, aby odessać resztki kurzu, brudu, nieuchronnie pozostającego w rowkach płyty. Możne też użyć po umyciu płyty sprężonego powietrza w celu wydmuchania pozostałości drobnych pyłków po myciu winyla. Oczywiście użyty do mycia płyn powinien mieć własności antystatyczne.

Mam duży zbiór płyt wiekowych, o czym wyżej pisałem. Pamiętają one czasy, gdy słuchałem ich na gramofonach polskiej produkcji, wyposażonych w toporne ramiona, nieśmiertelne wkładki z serii Mf10x. Płyty te umyte dobrą myjką (np. Nessie firmy Draabe) i dedykowanym płynem, po umyciu włożone w antystatyczne koszulki grają może nie idealnie i bezszumowo, ale na poziomie akceptowalnym.

Trzaski występują też, gdy płyty są porysowane, zaorane przez igły, wkładki zużyte, brudne, gdy gramofon ustawiony jest nieprecyzyjnie na tzw. „oko” i na „ucho”.  

Kolejnym, powodem trzasków winyla może być złe tłoczenie, gdy winyl jest fabrycznie zanieczyszczony, co często zdarza się tłoczniom nie przykładającym wagi do właściwych warunków produkcji płyt gramofonowych lub tłocznie używają kiepskiego materiału do tłoczenia.

Kontrowersyjną sprawą są od dłuższego czasu tzw. nowe tłoczenia, szczególnie te z początku obecnego stulecia. Często są to tłoczenia wykonywane przez tzw. manufaktury a nie wyspecjalizowane wytwórnie. Trudno często zachować w nich o czym wspomniałem wysokie standardy. Jednak to temat na osobne i bardziej dogłębne opracowanie.

Niestety w chwili obecnej praktycznie nie istnieje nasz rodzimy przemysł zajmujący się produkcją winyli. Zachowaliśmy się w tej materii idiotycznie. Nasi sąsiedzi Czesi byli bardziej przewidywalni. Obecnie ich tłocznie produkują płyty dla całej Europy i nie tylko.

Tak czy inaczej kupując nowe wydania a szczególnie te manufakturowe trzeba je myć.

Mniej istotny jest dla warunków odtwarzania i zniszczenia płyt gramofonowych szlif igły gramofonowej, choć i on też ma wpływ na kondycję winyla.

Czy szumy przy odtwarzaniu płyt gramofonowych występują?

Owszem są one nieuchronne, jednak jest to tzw. cena za analogowość. Oczywiście im lepszy materiał, masa do produkcji winyla, technologia produkcji – o czym wyżej wspomniałem – szumy są tak niskie, że często ludzie ucho nawet wytrawnego melomana nie wychwyci szumów.

Dlaczego wielu z nas kocha nagrania analogowe, płyty gramofonowe?

Wielu z tych, którzy nie mieli okazji słuchać nagrań analogowych, nie chodzą, nie chodzili na koncerty i nie słuchali muzyki w naturze, nie zrozumie tego.

I nie sądzę abym w jakichkolwiek i krótkich słowach mógł takim osobom wyjaśnić przywiązanie do nagrań analogowych.

Na koniec dodam, że mam dużo płyt CD, wiele z nich w formatach HD Mastering, K2HD Mastering, XRCD24, BSCD2, płyty nagrane w technologii  UHQCD dodatkowo kodowane jako MQA (Master Quality Authenticated), nagrane w technologii Hyper Magnum Sound (wyjątkowo subtelny proces 24 bitowego masteringu, w wyniku którego dźwięk uzyskuje bardzo głęboki, miękki i soczysty wymiar). Jednak dopiero dobrze zrealizowane nagranie na płycie gramofonowej a takich jest dużo może zadziwić i w prawić w osłupienie.

Te wszystkie wynalazki ery cyfrowej, wyżej wspomniane nagrania na płytach CD nie mają szans.

Marek R.

Views: 115