Formacja powstała w 1988r. Istniała krótko. Bo do 1990 roku. Od początku w jej składzie grali legendarni już muzycy pop i rock: Roy Orbison, Jeff Lynne (lider grupy Electric Light Orchestra) , Tom Petty, Bob Dylan, George Harrison (ex-Beatles).
Grupa korzystała też z pomocy znanych muzyków sesyjnych: Dhani Harrison (syn Georg’a), Jim Keltner, Gary Moore, Jim Horn, Ray Cooper oraz Ian Wallace.
Muzycy tworzący grupę znali się doskonale. Wcześniej już, okazjonalnie lub też przy okazji tworzenia swoich projektów spotykali się na estradzie, w studiach nagraniowych. Przez wiele lat działalności zawiązała się między nimi przyjaźń.
Grupa, w czasei swojego istnienia nagrała jedynie, albo aż dwa albumy. Pierwszy z nich, to „Traveling Wilburys vol.1”, który został nagrany w 1988 r. na dwa miesiące przed śmiercią Roya Orbisona. Album „Traveling Wilburys vol.1” otrzymał wyróżnienie w postaci nagrody Grammy.
Drugi album, to „Traveling Wilburys vol.3” nagrany w 1990 r. Niestety już w zmniejszonym składzie. Pierwszy album zaliczyłbym do najlepszych albumów rockowych. Drugi odbiegał nieco stylistycznie od pierwszego, ale też należy go zaliczyć do udanych. Nie bez powodu drugi album w tytule otrzymał oznaczenie vol. 3. Nieoficjalnie za album vol. 2, choć nie zaliczony do dorobku grupy uważa się Tomy Pett’ego „Full Moon Fever”. Na albumie tym , grali gościnnie wszyscy członkowie grupy oprócz Dylana. W czasie swojego istnienia grupa nagrała kilka teledysków. Ponadto The Traveling Wilburys nagrali 4 single. W 2007 roku nagrany został album „The Traveling Wilburys” będący kompilacją utworów nagranych w okresie istnienia grupy.
The Traveling Wilburys może być przykładem tego, że muzycy pochodzący z różnych światów, poruszający się w innej materii muzycznej potrafili stworzyć tak coś spójnego, a jednocześnie przyjaźnić się.
W muzyce The Traveling Wilburys wybrzmiewają echa The Beatles i późniejszych dokonań Harrisona, słychać tematy z twórczości Jeffa Linne i Electric Light Orchestra. Są wątki balladowe, country, folk, swingu rodem z Boba Dylana. Pojawiają się elementy rock and rolla, bluesa, southern rock’a w wydaniu Tommy Pette’go , no i oczywiście z pozoru rzewne rock and roll’owe klimaty Roya Orbisona.
Każdy z muzyków, z osobna jest legendą. Niestety trzech z nich już nie zagra. Zapewne grają aniołami. Ich twórczość wpisana jest do panteonu muzyki rock. Do muzyki The Treaveling Wilburys mam szczególny stosunek, muzykę grupy darzę dużym sentymentem. Każdy z wymienionych muzyków, twórców jest dla mnie przykładem profesjonalizmu oraz oddania się swojej twórczości w pełni i do końca.
Marek
Views: 1
NAJNOWSZE KOMENTARZE