Przewody dostarczył do odsłuchu dystrybutor, czyli Państwo Joanna i Kamil Szumilasowie.
Produkt zapakowany jest w eleganckie, kartonowe czarno-czerwone pudełko z wizerunkiem czarnego kota. Same przewody również wyglądają ciekawie. Czarno czerwony oplot charakteryzuje ich wygląd. W miejscach rozdzielania się żył na plusową i minusową zamontowano metalowe tulejki koloru srebrnego. Końcówki zakonfekcjonowano złoconymi wtykami bananowymi. Nie mają one metalowego korpusu, są jedynie zabezpieczone estetycznymi, grubymi koszulkami termokurczliwymi. Co jest oczywiście bardzo rozsądnym posunięciem z pewnością przekładającym się pozytywnie na dźwięk. Żyła plusowa (czerwona) jest trochę grubsza od minusowej (czarnej). Przewody są bardzo giętkie i dobrze się układają, nie powodując żadnych problemów podczas podłączania.
Do odsłuchów dostałem parę o długości 3 metrów.
Przewodniki ukryte pod koszulką z wielowłókienkowego nylonu są skręcane według unikalnego, wymyślonego przez Chrisa Sommovigo kodu, na specjalnej, unikalnej maszynie. Jest to produkcja całkowicie ręczna i wykonuje ją sam konstruktor i właściciel firmy. Głośnikowe The Tube, które otrzymałem były podobno niezupełnie wygrzane. Dlatego zapewniłem im kilkudniową rozgrzewkę, by się odpowiednio ułożyły w zestawie.
Już od początku jednak grały bardzo dobrze, pokazując swoją klasę. Tylko niskie tony wydawały się trochę pogrubione, podkreślone.
Po optymalnie długim wygrzaniu się przewodów i odpowiednim ułożeniu w zestawie, rozpocząłem fazę docelowych odsłuchów. Jeśli idzie o brzmienie, jest ono w pewnym stopniu podobne do tego, jakie prezentują głośnikowe Black Cat Cable 3232.
Ale góra wydaje się lepiej dopracowana, dźwięczniejsza i całościowo grają jeszcze bardziej koherentnie i finezyjnie. Przewody pokazują muzykę w taki sposób, że podają nam wszystko jak na dłoni, jakby za pomocą szkła powiększającego. Nie chodzi tu oczywiście o powiększanie rozmiarów źródeł pozornych, ale o ich lepszą precyzję, uwidocznienie na scenie stereo, rozdzielczość. Tu nam się nie zginie nam żaden dźwięk, niczego się nie będziemy musieli domyślać.
Oczywiście rodzi to pewne obawy, że The Tube pokażą nie zawsze wszystko to, co chcielibyśmy usłyszeć. Dlatego są dość wymagające od zestawu i na pewno nie można ich podłączać do niedopracowanych systemów. Lecz chyba nikt nie będzie tak dobrych przewodów podłączał do zestawów, które mają z czymś kłopoty.
Scena stereo, jej rozciągnięcie wszerz i w głąb jest na wysokim poziomie. Przy precyzji prezentacji dźwięku, jaki przedstawiają te przewody, robi to na słuchaczu duże wrażenie.
Niskie tony są mocno prowadzone. Nie znaczy to, że są pogrubione, czy napompowane. Po prostu pokazują jak ważna jest w muzyce podstawa dźwięku, jak powinny wybrzmieć te partie muzyki.
Po prostu nie są tylko dopełnieniem, jak w niektórych konstrukcjach. Przy tym niskie tony charakteryzują się tu bardzo dobrym rytmem. Nic się nie gubi, nie wlecze, wszystko wybrzmiewa na czas. Czyli mówimy tu o dobrym timingu. Można stwierdzić, że dostajemy nową jakość niskich tonów. Szybkość, precyzja i odpowiednia moc tego zakresu.
Średnica jest bardzo sugestywna. Świeża, jędrna, akuratna można tak to określić. Sprawia też wrażenie lekko ocieplonej. Ale jest to naturalne ocieplenie, wynikające z gładkości tego zakresu.
W wyższych jego partiach, gdzie możemy usłyszeć struny gitary, czy różne instrumenty perkusyjne, talerze, dzwonki, marakasy, słyszymy tu odpowiednie wybrzmienie tych instrumentów, ich naturalną dźwięczność i szybkość. Nic się nie zgubi, nie zaginie w szybszych i gęstszych partiach muzycznych.
Głosy wokalistów są naturalne, prawdziwe, dobrze wyważone tonalnie. Sybilanty nigdy nie przekraczają granicy, poza którą mogą być odbierane jako dokuczliwe.
Wysokie tony są pełne naturalnego blasku, mogą robić wrażenie nieco surowych, ale one po prostu brzmią rzetelnie, bez dosładzania i wygładzania mikrowybrzmień.
Dźwięk nie jest rozmiękczony, czy miękki. Raczej konkretny, precyzyjny, o mocno zarysowanych konturach, choć na pewno nie ostry, czy w żadnym razie nieprzyjemny, wręcz przeciwnie.
Jest żywy, muzyka podawana jest tu ochoczo, z werwą, odpowiednim rytmem i szybkością.
Mamy wrażenie, że muzycy wypili dobre espresso i chce im się grać, roznosi ich energia.
Generalnie, jeśli chcemy wycisnąć ze swojego zestawu jeszcze więcej, przekonać się jakie ma możliwości, pragniemy usłyszeć każdy niuans w nagraniu i cieszyć się wartkością, rytmem muzyki, są to przewody wprost wymarzone do takiego celu.
Płyty użyte do odsłuchu przewodów głośnikowych Black Cat Cable The Tube:
Piotr Jackson Wolski – „Tamtam Project/Sunu Music” (Arms Music)
Cassandra Wilson – „Belly Of The Sun” (Blue Note)
Oregon – „Beyond Words” (Chesky Records)
Roger Waters – „Amused To Death” (Sony Music)
The Mars Volta – „De-Loused In The Comatorium” (Universal)
Tutti! Orchestral Sampler (Reference Recordings)
Pat Metheny Group – „Letter From Home” (ECM)
Dvorak – „Cello Concerto, Symphony No 8” (Deutsche Grammophon)
TEST – „TEST” (Polskie Nagrania)
Abraxas – „99” (Metal Mind Productions)
Maria Peszek – „Maniasiku” (EMI)
Arizona Dream – „Original Motion Picture Soundtrack”(Mercury Records)
Melody Gardot – „Currency Of Man” (Decca Records) wydanie Deluxe Edition.
Odsłuchy odbyły się z udziałem:
– kolumny Sonus faber Electa Amator 1,
– odtwarzacz Ayon CD-07 (wymienione lampy, bezpieczniki, przewód zasilający Oyaide Tunami GPXe),
– Interkonekty Sablon Audio Panatela,
– wzmacniacz Leben CS-300XS (wymienione lampy, bezpiecznik, przewód zasilający Furutech FP-314AG II z rodowanymi wtykami),
– przewody głośnikowe Auditorium 23. Standy regulowane Sonus faber, model Iron (Ironwood),
– filtr zasilający Shunyata Research Hydra Model 2 z przewodem sieciowym Shunyata Research Venom.
testy przeprowadził i opisał: Jarosław Turalski
Views: 4
NAJNOWSZE KOMENTARZE