Do napisania tych kilku, zamieszczonych poniżej zdań zainspirowała mnie wymiana korespondencji z jednym z Kolegów z naszego forum Arena Melomana.
Po wielu latach zajmowania się dziedziną „audio”, bo jednak nie użyłbym, wobec tego zajęcia słowa hobby. Coraz też częściej dochodzę do wniosku, że nie ma kogoś takiego, takich osób, w tej sferze naszych zainteresowań jak „guru”. Owszem są ludzie o dużej wiedzy czy obyciu, którzy w swoim audiofilskim życiu mieli bezpośrednią styczność z dużą ilością sprzętu, różnych marek i konstrukcji, i w różnych konfiguracjach. Pisząc bezpośrednią styczność, mam na myśli słuchanie przy pomocy konkretnych urządzeń muzyki, w warunkach temu sprzyjających i przez czas pozwalający na wyciągnięcie określonych wniosków.
Jest pewna grupa ludzi, która zajmuje się konstrukcją sprzętu audio. Nie mam tu na myśli tych, którzy w swoim życiu sklecili jakikolwiek wzmacniacz, kolumny, czy innego typu urządzenie przydatne w sferze audio. Mam na myśli bardzo wąskie grono konstruktorów, wizjonerów, którzy stworzyli systemy, urządzenia ponadprzeciętne i ponadczasowe, o wyjątkowych walorach, takie, które zyskały uznanie szerokiego grona miłośników muzyki na całym świecie lub przynajmniej na obszarze jednego kraju. Jest to grupa wyjątkowa posiadająca nie tylko wiedzę i zdolności inżynierskie, ale przede wszystkim są to osoby o ponadprzeciętnej wrażliwości, muzykalności, obdarzone umiejętnością wdrożenia swoich wizji w życie.
Wracając do przeciętnych zjadaczy chleba, czyli nas, konsumentów tego, co ktoś w dziedzinie audio stworzył.
Jak wspomniałem, ważne jest tzw. osłuchanie, bezpośredni kontakt z dużą ilością sprzętu audio. To ono pomaga w tym, aby umożliwić zbudować swój system w taki sposób, który zaspokoi nasze gusta i naszą muzyczną wrażliwość. Czy umożliwi zbliżenie się do tzw. wymarzonego ideału? Zapewne nie. Czegoś takiego nie ma i nie będzie.
Jest kilka czynników uniemożliwiających zbudowanie idealnego systemu.
Pierwszy jest dosyć oczywisty. Ilość budowanego na świecie sprzętu audio przekracza fizyczne możliwości odsłuchania tegoż.
Po drugie, każdy konstruktor, inżynier, o czym wspomniałem, ma własną koncepcję, filozofię budowania sprzętu i własną wizję, w jaki sposób będzie ten sprzęt odtwarzał, nie tylko poszczególne warstwy muzyki, tony, dźwięki, ale też jak potraktuje muzykę całość.
Po trzecie, jest tak niezliczona ilość tzw. zmiennych niezależnych, że trudno jest sprawdzić każdą z tych możliwości. Mam tu na myśli niezliczoną ilość urządzeń o podobnej barwie, manierze, sposobie przetwarzania dźwięku, do tego niezliczoną ilość przewodów (głośnikowych, interkonektów) łączących te urządzenia. I w tym miejscu bardzo przydatne jest to doświadczenie, które nie jest warunkiem najważniejszym, jednak pomaga zbudować system, który może nie będzie idealny, ale zbliży się do niego w mniejszym lub większym stopniu. Osoby, które miały do czynienia z większą ilością sprzętu wiedzą lub pamiętają raczej jakich urządzeń nie powinno się ze sobą łączyć, jakie komponenty audio nie zgrają się ze sobą. Wiedza ta nie jest ostateczna, jest ograniczona faktem, o którym wspomniałem – ilość urządzeń i komponentów audio oraz czas, miejsce jego słuchania. Mogło to być przed dwoma tygodniami, rokiem, a nawet przed 20 laty. Do tego dochodzi kwestia akustyki pomieszczeń – sprawa niebagatelna, jednak wymagająca odrębnej uwagi.
Czy w takiej sytuacji powinniśmy prosić o poradę osobę bardziej „osłuchaną”? Zapewne tak, jednak trzeba zawsze brać pod uwagę to, o czym wyżej napisałem. Często ten człowiek uważany za guru nie posiada wiedzy komplementarnej. Często, o czym wyżej wspomniałem, słuchał urządzenia w określonej, tzw. zamkniętej konfiguracji, na jakiejś wystawie. Nie miał szansy porównywać np. tego, jak określony wzmacniacz, odtwarzacz zagrają z kilkoma różnymi kolumnami, okablowaniem (przewodami głośnikowymi, interkonektami) w warunkach domowych, czy w wyspecjalizowanym pomieszczeniu (salon audio). Takich „speców” jest najwięcej. Do tego grona zaliczyć też można tzw. „speców czytaczy”. Jednak to odrębne zagadnienie i ma raczej charakter socjologiczno – psychologiczny.
Dlatego ważne jest, aby po wcześniejszym zasięgnięciu bezpośrednich lub przeczytanych opinii w Internecie, lub specjalistycznej prasie, samodzielne posłuchać określonej konfiguracji sprzętowej. Można to robić na różne sposoby, na wystawach sprzętu audio, czego sam nie polecam. Polecam dłuższe odsłuchy we własnym mieszkaniu, mieszkaniu innego, zaprzyjaźnionego miłośnika muzyki lub w wyspecjalizowanych salonach audio, gdzie można posłuchać wybranych urządzeń audio, w różnych konfiguracjach. Im więcej takich odsłuchów, różnorodnych konfiguracji, tym lepiej.
Kolejna refleksja, jaka mi towarzyszy od lat, o czym często wielu z nas wspomina to, że z powodów wyżej opisywanych, tzw. gonienie króliczka może nie mieć końca. Często podłożem jest chęć dążenie do wymarzonego ideału, bywa, że zaimponowanie innym. Powodów kolejnych zmian sprzętu, kolejnych zakupów jest wiele.
Sam od lat mam coraz mniej ochoty na dokonywanie jakichkolwiek zmian. Czy dogoniłem królika? Zapewne nie. Jednak po wielu latach życia biologicznego i życia melomana mam już dosyć dalszych poszukiwań. Od paru lat, świadomy niemożliwości dogonienia królika, neguję wszelkie odsłuchy, tzw. testowanie, coraz częściej ujawnia się niechęć do odwiedzania wystaw – pomijam okres pandemii. Skupiam się na słuchaniu muzyki, delektowaniu się tym, co mam.
Marek
Views: 11
NAJNOWSZE KOMENTARZE