Kable głośnikowe Skylane od P. Marka Brożka nie trafiły do mnie przypadkowo. Z kablami Pana Marka mam do czynienia od kilku lat. Przede wszystkim są to interkonekty łączące poszczególne urządzenia w moich systemach. Pierwszy raz natomiast trafił do mnie kabel głośnikowy i to od razu najwyższy w ofercie.

Jak zwykle podziwiać należy jakość wykonania kabli, która jest na najwyższym poziomie, śmiem stwierdzić światowym. Duże firmy z olbrzymim zapleczem badawczo-technicznym nie powstydziłyby się takiego wykonania.

Ważna informacja. Od dawna nie pastwię się nad polskim językiem, którego używają recenzenci do opisywania dźwięku, różnic w przekazie jaki pojawia się po podłączeniu określonego komponentu. Dlatego mój opis nie będzie tak barwny i „specjalistyczny”.

Dodam, że główną jaka występuje w mojej przestrzeni muzycznej jest ta prawdziwa muzyka, jak pisał o niej muzykolog Piotr Wierzbicki, czyli muzyka poważna, klasyczna. Drugą pozycję zajmuje jazz. Pozostałe gatunki, choćby rock, pop traktowane są, może poza piosenką literacką, aktorską nieco marginalnie. 

Kable głośnikowe Skyline trafiły od razu do systemu lampowego, tego który pełni u mnie rolę pierwszorzędną. Wcześniej kolumny w tym systemie zasilane były przez kable głośnikowe takich potentatów jak MIT, Transparent.

Była obawa czy Skylane zaprezentują się jako tzw. ubogi krewny. Szybko zostały one rozwiane.

Skylane to kable, w mojej skromnej ocenie stworzone do muzyki klasycznej, to kable bezkompromisowe. Tu nie ma tzw. pitu, pitu. Co przez to rozumiem. Dźwięk jaki uzyskujemy dzięki Skylane jest pełny, bogaty i barwny. Jednocześnie kable nie gubią tych tak ważnych w klasyce, głównie muzyce baroku szczegółów i tej niepowtarzalnej namacalności. Niektórzy recenzenci piszą, że Skylane to kable dokładne, o krystalicznie czystym dźwięku, nasycone, żywe i kolorowe. Tak w znacznej mierze się z tym zgadzam, wszak jednak wszystko jest uzależnione w jakim występują towarzystwie.

Dla mnie Skylane to kable, które mają duszę i to coś. Potrafią ukazać piękno muzyki, której słucham.

Od lat nie koncentruję się na analizowaniu utworów muzycznych, rozklepywaniu ich na pojedyncze elementy, nie dopatruję się tego czy kable, urządzenie audio pokaże mi, np. to, że wiolonczela usytuowana jest na scenie dźwiękowej po prawej a skrzypce po lewej stronie. Dlatego nie nazwałbym się audiofilem, a raczej melomanem. Idąc na koncert słucham muzyki jako całości a nie doszukuję się w niej szczegółów. Owszem smaczków tak, ale nie szczegółów.

Skylane trafiają dokładnie w mój gust, w to co mi odpowiada. Włączam np. koncerty skrzypcowe Bacha czy też jego kantaty i zatapiam się w muzyce. Te kable pozwalają mi w pełni docenić walory tej muzyki. Zresztą nie tylko tej.

Jak wcześniej pisałem, Skylane to kable dla wytrawnych miłośników muzyki, melomanów, takich trochę weteranów, którzy od dawna nie słuchają sprzętu a najzwyczajniej słuchają muzyki, przy tym zmęczeni są opowieściami jak to poszczególne systemy grają w określonej konfiguracji. Nie oznacza to, że melomani nie doceniają dobrych komponentów audio. Jak najbardziej doceniają i wiedzą czego im w dźwięku, w muzyce potrzeba a czego brakuje.

Z czystym sumieniem polecam Skylane miłośnikom dobrej muzyki, nie tylko tej klasycznej. Choć wiadomo gusta są różne.

W tym momencie i w tej cenie to kable głośnikowe, śmiem twierdzić bardzo dobre.

Marek R.

Views: 29