To pytanie zadaje sobie wiele osób, które szukają nowego wzmacniacza a czasem zadają sobie takie pytania właściciele tego urządzenia, choć już na ogół znają odpowiedź na nie.
Można by te rozważania zamknąć bardzo krótko w zdaniu. Bo to bardzo dobry wzmacniacz.
Jest on świetny nie tylko w swojej cenie, ale jak twierdzi wiele osób, w tym ja, wart jest nawet dużo większych pieniądzy. Nie podejmuję się dokładnie określić, czy może on konkurować z takimi za 20 albo 25 tysięcy złotych. Bo na pewno w wielu aspektach swoich możliwości tak. I nie ma w tym przesady. Sądzę, że jedynym poważniejszym ograniczeniem tego wzmacniacza jest moc.
Leben CS-300 (X, XS, F) jest to przede wszystkim wzmacniacz dla cierpliwych. Jeśli ktoś ma zaawansowaną chorobę zwaną Audiophilia Nervosa, polegającą na częstej wymianie elementów zestawu, to niestety nie jest wzmacniacz dla niego. Choć ktoś dotknięty łagodniejszymi odmianami tej choroby wbrew pozorom może znaleźć tu swego rodzaju ukojenie.
Ponieważ wzmacniacz jest bardzo podatny na wszelkie zmiany. Lamp, okablowania i bezpieczników. To wszystko słychać i można mieć dużo zabawy podczas kształtowania dźwięku i barw jakie nam odpowiadają. Jest czuły również na to, gdy założymy dampery na lampy. Dźwięk zmienia się słyszalnie. Pamiętam jak zakładałem stopniowo dampery na lampy sterujące i na lampy mocy. Założenie po dwie sztuki damperów na lampy mocy spowodowało, że dźwęk stał się zbyt dosadny, techniczny, sztywny. Dlatego u mnie optymalną ilością jest po jednej sztuce dampera na lampę
Należy pamiętać o tym, że Leben nie jest troglodytą, mięśniakiem, który dźwignie wszystkie kolumny, które mu zaserwujemy. Tu trzeba podejść do tego z uwagą, głową a także może się przydać kreatywność poparta już pewnym doświadczeniem w dobieraniu sprzętu audio.
Choć CS-300 potrafi oczywiście zaskoczyć i zagrać bardzo dobrze z kolumnami, które na zdrowy rozum odrzucilibyśmy jako dobrego partnera dla niego. Sam się o tym przekonałem podłączając do niego Sonus faber Electa Amator 1. Według mnie razem grają wspaniale. Na tyle świetnie, że zdecydowałem się na tuning urządzenia u dystrybutora.
Bo tuning jest kolejną drogą do poprawy jakości dźwięku tego wzmacniacza. Ale musi to zrobić ktoś znający się na rzeczy. Przede wszystkim jednak dobrać odpowiednie elementy, części. Bo nie wszystko co najdroższe będzie automatycznie najlepsze. Można popsuć brzmienie, utracić ten unikalny „Leben sound”. W Nautilusie, gdzie zrobiono tuning mojego wzmacniacza, przez kilka lat drogą prób i błędów dobierano odpowiednie kondensatory i oporniki. Choć nie tylko to. I wypracowano tam chyba optymalną drogę tuningu Lebenów z serii CS-300. Opis modyfikacji można znaleźć na naszym blogu.
https://audiovoicegroup.pl/leben-cs-300xs-udoskonalanie-tego-co-jest-doskonale/
Jeszcze jedną ważną sprawą jest ta, by zdawać sobie sprawę, że Leben CS-300 jako niewielki mocowo (choć z dużym sercem do gry) nie jest jednak urządzeniem przystosowanym do nagłaśniania bardzo dużych pomieszczeń. Chociaż tu oczywiście dobranie wysokoskutecznych i nie szalejących ze spadkami impedancji kolumn może pomóc.
Wreszcie Leben CS-300 nie jest wzmacniaczem efekciarskim. Choć na pewno efektownie brzmiącym, ale trzeba kilku chwil a czasami dłuższego czasu, by to zrozumieć, przekonać się do niego. Ja bardzo szybko poczułem, że to wyjątkowe urządzenie.
Jest to wzmacniacz dla poszukiwaczy emocji i pięknych barw dźwięku (szczególnie z dobrze dobranymi lampami i resztą toru odsłuchowego). Komu brak większej precyzji, energii, rozdzielczości, powietrza i ogólnej finezji tego wzmacniacza, może pracować nad nim na różnych płaszczyznach z tuningiem włącznie. Da się tu osiągnąć bardzo dużo, szczególnie porównując do fabrycznej wersji XS z lampami Sovtek. Bo inne wersje, czyli CS-300, CS-300X i CS-300F już fabrycznie miały/mają założone dobrej jakości lampy.
A Sovteki to moim zdaniem lampy dobre do tego, by sprawdzić, czy wzmacniacz działa i raczej do niczego więcej. Choć przecież wiele osób zachwyca się już możliwościami tego urządzenia z lampami Sovtek.
Myślę, że jeśli poświęcimy temu wzmacniaczowi dużo uwagi, odwdzięczy się nam pięknym, wciągającym dźwiękiem. Poza tym można (a ja twierdzę, że nawet trzeba) zapewnić Lebenowi CS-300 odpowiednio dobre towarzystwo. Często wręcz sporo droższe niż on sam. Wydawałoby się, że to będzie mezalians. Nic bardziej mylnego. Wówczas mały – wielki samuraj pokazuje swoje waleczne serce i piękną, szlachetną duszę.
Osobiście nie odczuwam przymusu wymiany tego wzmacniacza na inny. Bo na jaki w tym zakresie cenowym? Słuchałem różnych i jakoś tak do końca żaden mnie nie przekonał, nie sprawił, że chciałem wymienić mojego Lebena na inny. Szczególnie wzmacniacze tranzystorowe nie mają tu za dużo do powiedzenia. Z lampowymi jest lepiej. Urządzena na lampach typu 300B mają w sobie, w dźwięku coś czarownego. I to przyciąga. Ale niestety nie są tak uniwersalne jak Leben CS-300. Oczywiście lepszą opcją byłby przedwzmacniacz i końcówka mocy tej marki. Ale to już niestety dużo większe pieniądze.
Jarosław Turalski
Views: 316
NAJNOWSZE KOMENTARZE