Co wiemy o czarnych kotach? Że są tajemnicze, miłe w obyciu i fajnie mruczą. Podobnie jest z przewodami Black Cat Cable.
Dają nam ciekawe, pozytywne wrażenia organoleptyczne. Są również bardzo dobre dźwiękowo, w dużej mierze wyjątkowe.
Ale może najpierw kilka zdań o historii firmy. Przedstawię rodowód tych niewątpliwie rasowych kotów.
Właścicielem i konstruktorem przewodów marki Black Cat Cable jest Chris Sommovigo.
Projektowaniem i wykonywaniem przewodów zajął się w roku 1991.
Po kilku przygodach ze znanymi markami produkującymi tego typu asortyment (Kimber Kable – cyfrowy Illuminati, Stereovox, Stereolab),
w roku 2010 powstały pierwsze przewody Black Cat Cable.
W 2011 producent opracował autorski sposób wykonywania ich izolacji. W połowie 2015 roku Chris Sommovigo wraz z rodziną przeprowadził się do Japonii, gdzie nadal własnoręcznie wykonuje wszystkie swoje przewody.
Wcześniej kupiona nawijarka do przewodów pozwoliła na całkowicie innowacyjny sposób izolowania, ekranowania i skręcania przewodów według oryginalnego pomysłu i geometrii. Najwyższej jakości emaliowana miedź jest nawijana w ten sposób, by nie uszkodzić emalii.
Ciekawostką jest, że w najdroższym na świecie gramofonie Continuum Labs, jego ramię okablowane jest przewodami pomysłu i konstrukcji Chrisa Sommovigo.
Tu można zobaczyć jak działa taka maszyna do wytwarzania przewodów. https://www.facebook.com/BlackCatCable/videos/285256378742737/
W interkonektach 3202 sygnał dodatni (plus +) prowadzony jest na zewnątrz rdzenia (rurki) wykonanego z PTFE, a powrotny w jego wnętrzu. Czyli jak widać jest to odwrotna, niż zazwyczaj ma to miejsce, filozofia prowadzenia przewodników.
Państwo Joanna i Kamil Szumilas, dystrybutorzy Black Cat Cable, byli tak mili, że podesłali mi do odsłuchu interkonekty 3202 1 metr RCA i głośnikowe 3232 2×2,5 metra wyposażone we wtyki bananowe.
Jak już wcześniej wspominałem, nieprzeciętny słuch pani Joanny oraz jej wrażliwość na dźwięk, pozwoliły doskonale dobrać te przewody do wzmacniacza, który miałem wówczas u siebie na odsłuchach, czyli Lectora ZXT-70.
Przewody otrzymałem świeże, niewygrzane. Dotarły do mnie prosto od producenta (no może nie tak prosto, bo przez Wielką Brytanię, gdzie utknęły w Dublinie na cle). Czas dany mi do odsłuchu był długi, dlatego podłączyłem początkowo te przewody do drugiego zestawu, by się dobrze wygrzały. Dopiero po tygodniu podszedłem do nich uważniej.
Najpierw wpiąłem je do zestawu, który doskonale znam, opartego na wzmacniaczu Leben CS-300XS.
Dłuższe odsłuchy, zamiany interkonektów i przewodów głośnikowych utwierdziły mnie w przekonaniu, że będę te przewody traktował jako komplet.
Uzupełniały się bowiem doskonale. Oczywiście można użyć samych interkonektów, albo głośnikowych, jeśli ktoś ma taką koncepcję.
Jednak moim zdaniem szkoda rozdzielać tak dobrze dobrany set, jeśli nie musi się tego robić.
Z Lebenem przewody pokazały wielką radość grania, żwawość, świeżość. Góra była dźwięczna, lecz nie przerysowana. Ilość informacji, rozdzielczość, oddech, były na zadziwiającym jak na tak niewysoką cenę poziomie. W dźwięku nic się nie gubiło.
Scena miała ładną głębokość, kilka planów i bardzo dobrą szerokość. Instrumenty pojawiające się na scenie nie sklejały się ze sobą, czuło się, że miały sporo powietrza wokół siebie. Ładnie i dźwięcznie wybrzmiewały, pokazywały kiedy trzeba zadziorność, natomiast innym razem dużo subtelności.
Dźwięk jawił się jako jędrny, zwarty, punktualny, żywy.
Wysokie tony mimo dobrego doświetlenia nie dominowały nad resztą pasma. Splatały się w harmonijnym tańcu ze średnicą, która jak młoda baletnica pokazywała swoją gibkość i energię.
Niskie tony schodziły głęboko. Przy tym świetnie trzymały rytm. Nic nie można było zarzucić ich szybkości i wielobarwności.
Nie były na pewno duże, napompowane, czy misiowate, ale szybkie, zwinne, nieco twarde a raczej jędrne (al dente), pulsujące rytmem muzyki.
Sybilanty, zwane głoskami syczącymi, zabrzmiały wyjątkowo dobrze. Głosy wokalistów cechowała duża wyrazistość, zróżnicowanie, czuć było wręcz ich oddech, ale nigdy nie ukłuło mnie w uszy żadne syknięcie, świsty, szeleszczenie. To jest naprawdę duże osiągnięcie w przewodach za tak umiarkowane pieniądze.
Dźwięk nie jest ocieplony, ale płynny i naturalny.
Po podłączeniu do toru odsłuchowego wzmacniacza Lector ZXT-70, to co usłyszałem, przekroczyło moje najśmielsze oczekiwania.
Powtórzę to, co pisałem w wątku klubowym Lectora. Tak dopasowane elementy zestawu, to synergia. Przewody Black Cat Cable naprawdę świetnie „rozumieją: się z tym wzmacniaczem. Rewelacyjnie z nim zagrały.
Cechy wzmacniacza i przewodów doskonale się uzupełniały, połączyły „bezszwowo” w jedną całość.
Wysokie zabrzmiały łagodniej, aksamitniej niż z Lebenem, ale wciąż krystalicznie, dźwięcznie, rozdzielczo. Średnica lepiej się wypełniła, pokazała więcej cielistości. Niskie nabrały trochę masy i solidniejszej podstawy, nie tracąc przy tym szybkości wybrzmień. Wzmacniacz Lector ZXT-70 na pewno zagrał lepiej z Black Cat Cable 3201 i 3232, niż z moimi Sablon Audio Panatela i Auditorium 23.
Rzecz jasna można by przewody Black Cat Cable oceniać osobno. Tak też zrobiłem. Interkonekty pokazały wówczas nieco jaśniejszy, bardzo dynamiczny i otwarty charakter. Równowaga tonalna przesunęła się nieco do góry. Niskie tony zagrały z krótszymi, rytmicznymi wybrzmieniami.
Natomiast przewody głośnikowe podając taką samą bardzo dobrą spójność brzmienia, otwartość, szybkość i dynamikę, były bardziej dociążone u dołu, miały gęstsze, mocniejsze barwy.
O ile wolno mi polecić te przewody do wzmacniaczy Lector, czynię to śmiało, z dużą dozą pewności i przyjemności. Nie będziecie żałować efektów takiego połączenia. Choć wiadomo, że tej klasy okablowanie dobrane z głową do innych wzmacniaczy, zestawów, może być również strzałem w dziesiątkę, tym czego niejedna osoba szuka. Bo interkonekty Black Cat Cable 3202 i głośnikowe 3232 są w wielu aspektach wyjątkowe i na pewno niełatwo będzie znaleźć w tym budżecie inne, posiadające tyle pozytywnych cech, co one.
Przewody są pakowane w samodzielnie wykonywane przez konstruktora tekturowe pudełka. Proste, ładne, w dobrym guście.
Powstają z ręcznie czerpanego papieru, tzw. washi-paper. Kupowanego w japońskim sklepie z 350 letnią tradycją.
Same przewody wyglądają porządnie i elegancko. Do ich produkcji użyta jest emaliowana miedź najwyższej jakości.
Interkonekty mają końcówki robione na zamówienie Chrisa, czyli tzw. customowe. Przewody głośnikowe konfekcjonowane są końcówkami Lovercraft. Miejsca rozdzielenia się końcówek przewodu głośnikowego zabezpieczone są metalowymi, ozdobnymi tulejkami.

Cena Interkonektów Black Cat Cable 3202: 2250 zł/1 m
Cena przewodów głośnikowych Black Cat Cable 3232: 2450 zł/2,5 m

Płyty użyte do odsłuchu przewodów Black Cat Cable 3202 i 3232.
Piotr Jackson Wolski – „Tamtam Project/Sunu Music” (Arms Music)
Cassandra Wilson – „Belly Of The Sun” (Blue Note)
Oregon – „Beyond Words” (Chesky Records)
Roger Waters – „Amused To Death” (Sony Music)
The Mars Volta – „De-Loused In The Comatorium” (Universal)
Tutti! Orchestral Sampler (Reference Recordings)
Pat Metheny Group – „Letter From Home” (ECM)
Dvorak – „Cello Concerto, Symphony No 8” (Deutsche Grammophon)
TEST – „TEST” (Polskie Nagrania)
Abraxas – „99” (Metal Mind Productions)
Maria Peszek – „Maniasiku” (EMI)
Arizona Dream – „Original Motion Picture Soundtrack”(Mercury Records)
Melody Gardot – „Currency Of Man” (Decca Records) wydanie Deluxe Edition.

Odsłuchy odbywały się z udziałem kolumn Sonus faber Electa Amator 1, odtwarzacza Ayon CD-07 (wymienione lampy, bezpieczniki na złocone, przewód zasilający Oyaide Tunami GPXe) -> Interkonekty Sablon Audio Panatela -> Wzmacniacz Leben CS-300XS (wymienione lampy, bezpiecznik na złocony, przewód zasilający Furutech FP-314AG II z rodowanymi wtykami) -> przewody głośnikowe Auditorium 23.
Standy regulowane marki Sonus faber, model Iron (Ironwood).
Filtr zasilający to Shunyata Research Hydra Model 2 z przewodem sieciowym Shunyata Research Venom.

Jarosław Turalski

Views: 1072